niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 8. Ramen

 "Kto zat­ra­ca się w cier­pieniu nie może być człowiekiem wolnym"
~Pitagoras


Rozdział 8. Ramen



    Słonko świeci, ptaszki ćwierkają, wietrzyk wieje, dzieci się bawią, a tymczasem w pewnym domu…
 - Co to ma być, dattebane!?
     No i tyle z ciszy i spokoju.
     Kushina wróciła właśnie do domu z naręczem torem z zakupami. Minato był na treningu ze swoją drużyną, więc została tylko jedna osoba, która mogła ją rozzłościć.
 - Jiraiya! Ty mnie w ogóle słyszysz?! – podeszła i uderzyła otwartą dłonią w potylicę.
     Mężczyzna dopiero wtenczas się ocknął i spojrzał na swoją dręczycielkę niczym dziecko, który już wiedział, że zaraz zabierze mu się zabawkę.
 - No przecież ja nie robię nic złego, Kushinka…
 - Ja ci dam Kushinkę – przerwała mu wściekła jak osa - masz pięć sekund, by wszystko wróciło do normy!
     Otóż po całym salonie walały się puste butelki po sake. Na całe szczęście, nic się nie rozlało. Sannin rozsiadł się na kanapie, a po bokach przytulały się do niego dwie dziewczyny, które już nawet nie wiedziały, co tak właściwie się dzieje. Woń alkoholu sprawiała, że zaczynało się jej kręcić w głowie. Oceniła pijane kobiety, w odważnych strojach. Jak można się doprowadzić do takiego stanu.
 - Widzę, jak ładnie korzystasz ze swojego tytułu – warknęła. Jiraiya wzruszył ramionami.
 - Same chciały tu przyjść… - znowu dostał w głowę, tym razem mocniej. – A to za co!? – wydarł się na nią.
 - Masz szczęście, że przyszłam do domu. Boję się, co mogłoby się stać, gdyby mnie tu nie było…
     Przez krótki okres czasu, jaki mieszkała z dwójką shinobi, całkiem dobrze ich poznała. Można nawet ująć, że przywykła do zachowania starego zboczeńca, jednak nigdy go nie pochwalała i zawsze starała się przyprowadzić go do pionu. Takie, jak ta, sytuacje również spotkała. To był już trzeci, albo czwarty raz. A minęły dopiero dwa tygodnie. On ją kiedyś wykończy.
     Stanęła przed rozanieloną trójką z rękoma założonymi na piersi. Zacisnęła zęby i czekała. Może tym razem Jiraiya sam dojdzie do tego, co powinien zrobić. Niestety, chyba zbyt wiele od niego oczekiwała. Bez słowa zerwała się miejsca i chwyciła za nadgarstki dziewczyny. Może trochę za mocno, bo skrzywiły się, kiedy to zrobiła. Pociągnęła ja w górę, a następnie wyprowadziła za drzwi. Możliwe, że coś im zaczęło świtać, co się dzieje, bo protestowały i zapierały się, że chcą zostać. Kushina nic nie mówiła tylko zamknęła wejście do domu. Słyszała jeszcze jakieś narzekania, ale kiedy zerknęła przez okno, zobaczyła jak wychodzą za teren posesji. Jeden problem z głowy. Została jeszcze tylko pewna osoba, której powinna wymierzyć sprawiedliwość.
     Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem i powolnym krokiem zaczęła iść w kierunku Jiraiyi. Rozruszała nadgarstki, aż kości zahaczyły o siebie, wydając charakterystyczny dźwięk. Mężczyzna spojrzał na nią z przestrachem.
 - Hej, hej, spokojnie – zaczął, wysuwając przed siebie ręce w obronnym geście. Jakby to mogło go ocalić… - Przecież ja nie zrobiłem nic złego! – zaczął się usprawiedliwiać płaczliwym tonem. Skronie rudowłosej ozdobiła pulsująca niebezpiecznie żyłka.
 - Ja jestem spokojna – powiedziała, niebezpiecznie się uśmiechając.
     Doskoczyła do sannina i uderzyła go pięścią prosto w twarz, tak, że przeleciał przez pół salonu, lądując na ścianie. Chciała go jeszcze dobić, bo i tak alkohol robił swoje, choć miał nadzwyczaj mocną głowę. Patrząc na ilość butelek, sporo wypił. Niestety, nie było jej dane ponownie zaatakować ucznia Trzeciego. Jiraiya uniknął jej ciosu i zamknął jej dłonie w kajdankach z jego rąk.
 - Kotek pokazuje pazurki – zamyślił się, a ona sapnęła niezadowolona. – Znowu, jakby nie patrzeć.
 - Przestań się bawić, dattebane. – powiedziała i wykręciła się. Sannin założył ramiona na piersi, w tym samym momencie uczyniła to Kushina. Przeszywali siebie nawzajem wzrokiem. – Tym razem ty to wszystko sprzątasz – warknęła i ruszyła, po zostawione pod drzwiami wejściowymi, zakupy. Usłyszała jeszcze mało pochlebne słowa pod jej adresem i dumnym krokiem poszła do kuchni. Jiraiya na swoje szczęście zabrał się za sprzątanie. Na początku się ociągał, jednak kiedy tylko ostatnie czerwone kosmyki zniknęły w innym pomieszczeniu, przyśpieszył. Mimo wszystko, nienawidził bałaganu, choć robienie go mu nie przeszkadzało. Żyć w taki sposób by nie mógł.
     Tymczasem Kushina miała plan. Właśnie dostała od rodzicielki Mikoto przepis, na najlepszą potrawę, jaką wymyślił człowiek. Wypakowała produktu, a te, które będzie używać, zostawiła na wierzchu. Podciągnęła rękawy, szybko związała długie włosy w koński ogon i założyła fartuch. Wolała nie mieć więcej prania. Może uda jej się zrobić niespodziankę. Szybko zabrała się do pracy.
     Nim się obejrzała, już gotowała wszystko, a w domu już nie czuło się alkoholu, tylko zapach robionej potrawy. Usłyszała skrzypnięcie drzwi.
     Białowłosy dostał gorącą łyżką, bo w końcu przebywała we wrzącej wodzie, w głowę i od razu odskoczył do tyłu, zamykając za sobą wejście do kuchni.
 - Nie waż się tu podchodzić podczas gotowania, dattebane! – krzyknęła za nim.
 - Nawet nie mogę popatrzeć?
 - Nie!
     Tylko by jej tu przeszkadzał. Nie uśmiechało jej się spędzać z sanninem jeszcze więcej czasu, niż należało. Poczuła czyjąś obecność za plecami. Zabije go kiedyś, pomyślała i odwracając się kopnęła…
 - A ty co tu robisz, dattebane?!
     Otóż osobnik ten okazał się być kimś innym, niż myślała. Blond włosy niespodziewający się ataku, obił się o szafkę kuchenną.
 - Skąd w tobie tyle agresji.. – mruknął, chwiejnie wstając. Kushina zaraz mu pomogła.
 - Myślałam, że to znowu Jiraiya mnie nachodzi – rzekła i westchnęła. – Nie pytaj, co on znowu zrobił. Ale teraz ważniejsze pytanie – spojrzała ostro na Minato, który lekko cofnął się widząc jej granatowe tęczówki. – Co ty tu robisz!? – No i wybuchła.
 - No… bo byłem już pod drzwiami, ale poczułem zapach… - zerknął na potrawę w garnku. – Czy to ramen? – jego oczy zabłysły. Oto kolejny wielbiciel tej potrawy. Co jedzenie robi z człowiekiem?
 - Żadne usprawiedliwienie. Wynocha! – i wylądował za drzwiami. Jak się okazało, czatował pod nimi Jirayia i w momencie, kiedy już szykował się do ataku, własny uczeń wylądował na nim. Nim pozbierali się z podłogi, kuchnia została ostatecznie zamknięta. I dobrze. Na pewne rzeczy należy czekać.
~*~***~*~

    Cisza nie ciążyła nad nimi, choć słychać było gwar ulicy. Dlaczego? Całą trójkę pochłonęło ulubione danie. Jak się okazało, wyszło idealnie. Minato delektował się ramenem z uśmiechem na ustach. Był strasznie rozkojarzony, co Kushina widziała po jego oczach. Jiraiya zaś zdawał się być prawie w takim samym nastroju, co jakiś czas temu z dwiema dziewczynami. Ona sama zdziwiła się, że pierwszy raz to gotując, wyszło jej całkiem dobrze.
 - Kushina, jesteś niesamowita – stwierdził Namikaze.
 - Ale mogłaś jeszcze chwilę pogotować makaron – ocenił białowłosy. Zacisnęła usta.
 - Ty się nawet lepiej nie odzywaj. Powinieneś nie dostać nawet kropelki, dattebane – odparła, posyłając mroczne spojrzenie sanninowi. Minato roześmiał się cicho.
 - Jiraiya, co tym razem zrobiłeś? – zapytany spochmurniał. Teraz również usta Uzumaki wykrzywiły się w uśmiechu.
 - Nie twoja sprawa, dzieciaku – powiedział, a blondyn zrobił dziwną minę, którą widząc rudowłosa nie potrafiła powstrzymać śmiechu.
 - Kogo nazywasz dzieciakiem – odparł pod nosem. – Już znowu taki mały nie jestem.
 - Ludzie widzą to, co chcą widzieć.
     Chwila poważnej ciszy, po czym cała trójka zaczęła się śmiać. Jakimś sposobem całkiem miło spędzało jej się czas z dwójką shinobi. Nigdy tak naprawdę się nie kłócili. To raczej ona często wściekała się na Jiraiyę, z wiadomych powodów. No, a teraz czas było posprzątać. Chrząknęła.
 - Gotowałam, sprzątacie – zarządziła z iskrą w oku. Sposępnieli, ale bez słowa zabrali się do roboty. Trzeba było jakoś się odpłacić za smaczny obiad.
    Kushina skorzystała z okazji i wyszła na taras z tyłu domu. Bardzo pasowało jej, że obrazek, który rozciągał się za oknem, więc postanowiła rozkoszować się nim z bliska. Drewniana podłoga skrzypiała cicho, kiedy stawiała kroki. Wiatr niósł ze sobą zapach wiśni, oraz różowe liście tej rośliny. W końcu na podwórku rosły właśnie te drzewa. Zeszła na miękką, szmaragdową trawę. Miała bose stopy, więc liście łaskotały ją w skórę. Usiadła. Oparła plecy o pień wiśni. W jej cieniu było chłodniej, co przyjęła z radością. W kuchni w końcu zrobiło się gorąco, przez co w całym domu było parno, duszno. Chwila wytchnienia zdawała się jej rajem.
     Las rozciągał się przed jej oczami. Kolorowe ptaki latały między koronami drzew, zza których prześwitywało jezioro. Taki mały park właściwie, w Konohagakure. Nawet z pewnej odległości, widziała niezmącone lustro wody, od którego odbijały się promienie słońca. Trwała tak chwilę w bezruchu, nawet nie zauważając, że ktoś się do niej zbliżył. Dopiero jak ta osoba usiadła, zerknęła z ukosa kto to jest. Nie wiedziała czy się cieszyć, że jest to białowłosy, czy dziwić. Mógł to być ktoś nieznajomy, ale równie bardzo nie miała ochoty rozmawiać z Jiraiyą. Siedzieli chwilę, po czym mężczyzna zaczął.
 - Od kiedy jesteś jinchuuriki?
     Zamarła. Nie spodziewała się tego pytania. On o tym wie? Przecież nikomu nie mówiła…
 - Skąd… - uciszył ją gestem. Teraz był inny, spokojny. Miał przyjazną twarz, a jednocześnie poważną. W dodatku, ilości pochłoniętego przez niego wcześniej alkoholu najwyraźniej dawno uleciały.
 - Dowiedziałem się od Trzeciego, w końcu byłem jego ulubionym uczniem. Powiedział mi tylko twoje imię i nazwisko – rzekł, uśmiechając się, po czym znowu wrócił na właściwe tory. – Zastanawiam się, jak długo zmagasz się z Kyuubim.
     Kushina milczała przez chwilę. Miała nadzieję, że nikt nie wie o tym. Dziwne spojrzenia niektórych shinobi tłumaczyła kolorem włosów, choć w głębi duszy zdawała sobie sprawę z tego, że to jedynie próżne życzenia.
 - Od sześciu lat – odpowiedziała. Jiraiya milczał prze chwilę.
 - W porządku… czyli zapewne wiele się wycierpiałaś.
     Zacisnęła dłonie na ubraniach. Czasami, kiedy była z Tsunade w jakiejś wiosce, zdawało jej się, że wszyscy wiedzą. Niektórzy byli naprawdę poinformowani. Słyszeli o czerwonowłosej dziewczynce z Liścia, podróżującej z jedną z legendarnych sanninów. Nie trudno było się zorientować, o kim mowa. Teraz na ulicy nie było aż tak źle, jednak… czasami widziała nienawiść w oczach przechodniów. Nie wszyscy znali prawdę. Nie wolno było o tym mówić. Mimo wszystko informacje wyciekają od czasu do czasu.
 - Nawet nic nie mów. Po co się mnie o to pytasz? – zapytała. Nawet nie zauważyła, że ma łzy w oczach. To bolało. Po prostu została wybrana. Ktoś z góry zaplanował jej życie, a ona nie miała na to wpływu. Dlaczego to na niej ludzie się znęcali?
 - Musiałem się po prostu upewnić. Jeśli chciałabyś kiedyś porozmawiać, potrenować… zawsze możesz zapytać – stwierdził i zaczął się podnosić. Wzrok Kushiny był pusty.
 - Jiraiya – zatrzymała go. Wzięła oddech i zapytała się tylko. – Czy Minato wie o tym?
     Nie wiedziała dlaczego, ale było to dla niej ważne. Bała się, czy on nie traktuje jej inaczej, kiedy ze sobą nie rozmawiają. Może jej w głębi serca nienawidzi?
 - Nie. I ja mu tego nie powiem – odparł tylko.
     Nie wiedziała, czy czuć ulgę, czy nie. Co się stanie, kiedy się o tym dowie? Dlaczego nie potrafiła zobaczyć światełka w tunelu? Została na dworze, aż nie ściemniło się. Namikaze przyszedł kilka razy, pytając się, czy coś się stało, a ona zbywała go jakąś wymówką. Nawet nie pamiętała jaką. Po prostu chciała pobyć sama. Nie lubiła myśleć o sobie, jak o jinchuuriki, którą wszyscy gardzą. Nie chciała zastanawiać się nad tym wszystkim. A teraz znowu wspomnienia nie dawały jej spokoju.
     Zrobiło się chłodniej. Postanowiła w końcu położyć się spać. W domu już nikt nie siedział. Najwyraźniej obaj shinobi zatopili się w innej krainie, leżąc na łóżkach w swoich pokojach. Weszła jeszcze cicho do nich, by zebrać ubrania do wyprania. Sannin jak zwykle zostawił wszystko w kilku miejscach. Coś na fotelu, inna rzecz na podłodze. Straszny bałaganiarz, ale ona była pod tym względem do niego podobna.
     Minato również spał. Kiedy tak na niego spojrzała, widziała, że nie jest w jego oczach potworem. Nie znał prawdy, ale nie myślał tak o niej. Zaraz pomyślała jeszcze o Mikoto. Ona przecież wszystko wiedziała, a mimo to przyjaźni się z nią. Co lepsze, nie opuściła jej, choć zniknęła na sześć długich lat. Może nie wszyscy ludzie są bezwzględni, oceniający po kilku faktach? Z nikłym uśmiechem wyszła z pokoju.


O :3 Dziesięc komentarzy to już całkiem sporo ^^ Może ta liczba będzie z czasem rosnąć.. może ;] Dziękuję bardzo za czytanie tego bloga. Zapraszam do brania udziału w ankiecie. Tak wpadłam na nowy, całkiem inny pomysł... i pewno go zrealizuję :D A teraz odpowiem na komentarze.

Marta Anonim - A no, Minato myśli po swojemu i tak zostanie ^^ A notki będą pojawiały się co tydzień, bo muszę mieć czas na ich pisanie :] Choć ostatnio i tego nie mam... :c

Ania Jaros - To by było zdecydowanie niesprawiedliwe, gdyby wszystko robił od niej lepiej .__. No po prostu musi być w czymś groszy xD

Kataki -  Jest notka! Nie używaj chochli xD A no, czuję się dalej zagrożona, ale chyba się przyzwyczaję ;] Internetowa chochla, telepatyczne uderzenie, co za różnica? xD Akcja MinaKushi... no, jakoś to będzie ;] Rozkręci się w odpowiednim czasie na sto procent :D

Anonimowy -
O.o za dużo określeń ^^ Wątpię, czy aż tak dobrze piszę, ale się staram i uczę ;] Mogę zapewnić, że kolejny rozdział, jest chyba najlepszym, jaki do tej pory napisałam.

mysza715 -
Z kijem też by pewno ich czegoś nauczył.. :D Ale Minato taki nie jest, za miły na gonienie dzieci z biczem w ręce. Aż tak bardzo chciałaś to przeczytać? O.o Nie wiem czy mam się cieszyć, czy czuć się winna...xD


Jagoda Lee - Ooo :3 Kolejna czytelniczka :D Jak miło ^^

Moncia740 - Dziękuję za miłe słowa :D Nosz, podnosicie mi niesłusznie samoocenę >.<

Zakochana;* - Bardzo dziękuję :D Na Twojego bloga postaram się zajrzeć, ale niczego nie obiecuję. Ostatnio mam sporo pracy.. :c

Zetka - Dzia za plusika xD  

                                                                         ~Madeleine Evans 

10 komentarzy:

  1. Arigato,arigato,arigato za notkę!No,już Ci nie będę groziła ani garnkiem,ani patelnią,ani nawet chochlą.Biedna Kushina!Musi się zmagać z tym starym zboczeńcem!I jestem pierwsza...Czy ja już chwaliłam Ciebie i Twój blog?Nawet jeśli to jeszcze raz to zrobię.Świetnie piszesz,a Twoje opowiadanie jest po prostu...genialne.I masz pisać rozdział .Zrozumiano?
    Pozdro,Kataki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, super i jeszcze raz super!! Twoje opowiadanie jest po prostu boskie!!! Już czekam na następny! Powiem tak: KOCHAM CIĘ I TWOJEGO BLOGA!!(ale bez skojarzeń. hahahaha!)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie no nie bądźmy aż tacy brutalni:p tylko taki dziwny pomysł w głowie mi się zrodził... :p możesz być spokojna, też wole łagodnego minato:)
    ha! A nie mówiłam że Jiraya wywinie numer jakiś? Ja bym pewnie tak samo zaaragowała.. :p
    no i biedna kushina.. Ale minato na pewno będzie wyrozumiały:) nie mogę się doczekać aż wyzna mu prawde:)

    mycha715 :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiadomo, że mi się bardzo podoba ten rozdział oraz wiadomo, że nie muszę nic innego pisać (leniwa jestem...). CUDNE!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojojojoj, jak dla mnie to Kushina w tej notce jest aż za cierpliwa. Normalnie wprawia mnie w podziw. Ja w takiej sytuacji od razu rzuciłabym się z pięściami. Chociaż to nie pierwszy raz i może się już przyzwyczaiła?
    Tym razem pochlebnych określeń notki nie pisze, bo mi się nie chce. Przy następnej trochę się wysilę, bo w to, że będzie świetna nie wątpię.
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć.
    Pisałem już, że czytać twojego bloga zacznę przy rozdziale dziesiątym, jednakże tym razem piszę w innej sprawie. :)

    Chciałbym cię serdecznie zaprosić do czytania mojego bloga, którego znajdziesz pod adresem: http://asaki-story.blogspot.com/
    Pojawił się tam już prolog, a dziś wstawię rozdział pierwszy.

    Założyłem również drugiego bloga, na który mam już przygotowany prolog i w najbliższym czasie (prawdopodobnie w tym tygodniu wstawię tam prolog.

    Jeżeli któraś z historii przypadnie ci do gustu, to zapraszam do komentowania i obserwacji. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka!!
    Od razu zacznę od pytania:
    Jak można nauczyć się pisać tak super bloga jak twojego?????!!
    Od razu zaznaczam, że nie wiem co bym zrobiła, ale po tym opowiadaniu ma być kolejne, i kolejne. OK?!?!
    No to wracając do rozdziału wszystko mi się podobało!! Ramen... Ja też chcę!!! :P
    Pozdrawiam i życzę weny do super opowiadań
    Moncia740 :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach niedobra wygoniła towarzyszki Jarayi xD Urocza jest jak tak się nad nimi znęca ;3
    Bardzo podoba mi się końcówka, jakoś nikt nigdy nie przedstawiał problemów Kushiny jako jinchuuriki, a wiadomo, że każdy z nich je posiada. No i zawsze chciałam przeczytać w jakimś opku jak Kushina zamienia się w Kyubiego tak jak Naruto, jemu się to często zdarzało, a u niej nigdy ;D
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Robi się coraz ciekawiej. Szkoda że notki wychodzą raz na tydzień no ale wiadomo że przecież potrzeba czasu żeby je napisać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hehehe ten Jiraya. No to Kushina musi się nieźle denerwować przez te jego "pomysły" na rozerwanie się. Rozdział jak zwykle świetny więc nie będę się rozpisywała na ten temat.

    OdpowiedzUsuń

Piszę -> Publikuję -> Czytam -> Komentuję -> Motywuję
Może po mnie widać, może nie, ale z komentarzy cieszę się jak głupia. Widzę wtenczas, że ktoś docenia mnie i moją pracę, no i oczywiście wiem dla kogo piszę. Proszę, czytasz - skomentuj. Postaram odwdzięczyć się tym samym ;]

Jounini Konohy